Palmiry moje

Oczary kwitną przeważnie w lutym
18 października 2022

Adam Herbański - świadek zbrodni

Zanim przedstawię informację o początkach pracy Adama Herbańskiego w Nadleśnictwie Kampinos, chciałabym zarysować pokrótce warunki w jakich przyszło działać gajowym w drugiej Rzeczypospolitej.

 

Gajowy jako stróż prawa

Spotkałam się ze stwierdzeniem, że fach gajowego był najniebezpieczniejszym zajęciem w drugiej Rzeczypospolitej. Gajowy przed wojną był przede wszystkim stróżem prawa. Nie strzegł jednak ludzi, ale lasów – przed kłusownictwem, kradzieżą drewna, niedozwolonym zbieractwem. Gajowi mieli ręce pełne roboty, a chłopi robili wszystko, by nie dać się złapać. Oprócz chłopów, kłusownictwem w lasach zajmowały się całe szajki, dostarczające m.in. dziczyznę do restauracji. Pomiędzy kłusownikami i leśnikami trwała nieustanna wojna. I to nierówna wojna, jej ofiarami byli głównie gajowi.

 

Poniżej: Informacja z Dziennika Łódzkiego z dnia 26 listopada 1931 roku.

 

Do kłusowników strzelali nie tylko gajowi. Również policjanci sięgali po broń. Czasami jednak nadużywali swoich uprawnień i trafiali do więzienia. Fragment artykułu zamieszczonego w Ilustrowanej Republice 8 marca 1935 roku.

 

Kandydat do pracy na stanowisku gajowego był dokładnie prześwietlany. Jednymi z pierwszych informacji, które podawał aplikujący o posadę gajowego była narodowość i obywatelstwo, oczywiście polskie (potwierdzane przez starostwo). W kwestionariuszu informował także o wyznaniu. Starający się o pracę gajowego musieli dostarczyć wiele dokumentów, takich jak: odpisy metryk swojej, żony i dzieci, świadectwo małżeństwa, odpis książeczki wojskowej, zaświadczenie o stanie majątkowym (kandydat na gajowego nie mógł posiadać majątku, ani prowadzić własnego interesu), zaświadczenie o stanie zdrowia oraz świadectwo o niekaralności (czasami nazywane świadectwem moralności).

 

Obowiązujące przy przyjmowaniu do pracy w charakterze gajowego przepisy pozwalają nam zatem dobrze poznać początki pracy Adama Herbańskiego w służbie leśnej. Dokumenty te zachowały się w Archiwum Państwowym w Warszawie.

 

Starania Adama Herbańskiego o pracę w Nadleśnictwie Kampinos

 

Nie wiemy, jakie wiatry przygnały Herbańskiego w nasze okolice. Skąd dowiedział się, że w Nadleśnictwie Kampinos wolna posada gajowego?

 

Adam Herbański urodził się w dniu 18 kwietnia 1907 roku w Strzelcach parafia Brzeźnica w starostwie radomszczańskim. Był synem Antoniego i Marianny z Najgebauerów. Ukończył szkołę powszechną w Ostrowach i przez jeden rok pobierał naukę prywatnie. W 1931 roku ożenił się z Ewą Zawadzką. W momencie starania się o posadę w Nadleśnictwie Kampinos miał córkę Zofię, która przyszła na świat w 1932 roku. Mieszkał w osadzie leśnej Nowy Folwark gmina Miedźno.

 

Ważnym atutem Herbańskiego w jego staraniach się o pracę gajowego był fakt, że odbył służbę wojskową. Służył w wojsku w okresie od marca 1929 do września 1930 roku i był kapralem rezerwy piechoty. Jeszcze jesienią 1930 roku zaczął pracować jako robotnik w Nadleśnictwie Łobodno jako stróż z pensją 40 zł miesięcznie. Odbył siedmiotygodniowy kurs przeszkolenia straży leśnej Lasów Państwowych w Cieszynie.

 

Zgodę na zatrudnienie Adama Herbańskiego w Nadleśnictwie Kampinos wydał Minister Rolnictwa i Reform Rolnych. Został on przyjęty do pracy od 1 lutego 1934 roku jako dozorca leśny w charakterze pracownika kontraktowego z pensją 55 zł miesięcznie (wg XIX grupy zaszeregowania funkcjonariuszy państwowych). Otrzymał także mieszkanie. Umowa przewidywała że będzie otrzymywać umundurowanie i dodatki w naturze na takich oraz samych zasadach jakie przysługują gajowym w lasach państwowych, tj. deputat rolny w wysokości 5,2 ha ziemi oraz deputat opałowy 10 metrów przestrzennych szczap oraz 10 metrów przestrzennych okrąglaków (1 metr przestrzenny = 0,65 kubika, czyli około 0,65 m3).

 

Poniżej: Pierwsza strona umowy Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie z Adamem Herbańskim

 

 

Adam Herbański świadkiem zbrodni w Palmirach

 

Gajowy Adam Herbański, był jednym z najważniejszych świadków zbrodni w Palmirach. Z narażeniem własnego życia, przychodził na polanę, gdzie dokonywano mordów i oznaczał mogiły. Dzielna postawa Herbańskiego oraz innych leśników pozwoliły poznać prawdę o niemieckich zbrodniach w tym miejscu.

 

Na zdjęciu poniżej; Gajowy Adam Herbański

 

Odnosząc się do swojej książki Warto być przyzwoitym, w pewnym wywiadzie Władysław Bartoszewski w następujący sposób scharakteryzował działalność Adama Herbańskiego:

Począwszy od grudnia 1939 roku, trzy miesiące po rozpoczęciu „wojny błyskawicznej" przeciwko nam, wywożono już pierwszych ludzi z Pawiaka do Palmir koło Warszawy, na teren dawnego poligonu — tam ich rozstrzeliwano i zagrzebywano. Rychło przeciekły pierwsze wieści na ten temat, złe wieści, które zapowiadały jeszcze gorsze. Na tym terenie był przed wojną poligon z magazynami amunicji. Teraz przebywało tam niewielu ludzi, min. gajowi, pod nadzorem niemieckiej służby leśnej. Jeden z takich właśnie gajowych, Adam Herbański, zupełnie prosty człowiek, obserwował, co się dzieje. Często nakazywano mu pozostawać w domu i nie śledzić nawet kłusowników. Zauważył też, że SS kopie doły. Nie byłby polskim chłopem, gdyby tego właśnie dnia, kiedy miał pozostać w domu, nie ukrył się w pobliżu tego miejsca, gdzie wykopywano doły. Potem poszedł do proboszcza — bo gdzież mógł pójść? — z parafii Łomna przy szosie Warszawa—Modlin i powiedział mu: „Księże Proboszczu, tam coś się dzieje, rozstrzeliwują ludzi". Za sugestią proboszcza kontynuował swoje obserwacje, starał się policzyć ofiary, zaznaczał miejsca zbiorowych mogił – wtykał w ziemię gałązki, układał kamienie. I stale przynosił wiadomości księdzu. Później, po wojnie, znaleźliśmy te masowe groby. Uczestniczyłem w ekshumacji w 1946 roku, brałem udział w identyfikacji zwłok. Tamtemu gajowemu zawdzięczamy, że znaleźliśmy groby i że mogliśmy wielu zidentyfikować. Sam zagrożony śmiertelnie, gdyby go odkryto, nie był w stanie nikomu bezpośrednio przyjść z pomocą, ale mógł utrwalić ślady, tak aby przyroda ich nie zatarła. Nie można było za tych ludzi odprawić Mszy, nie można było postawić krzyża — to nastąpiło dopiero po wojnie. Wiadomości o egzekucjach dotarły do nas w podziemiu, już w czasie wojny. Ale żeby nie narażać księdza, trzymano to wszystko w tajemnicy. Ksiądz Gregorkiewicz wpisywał w księgach parafialnych, ilu ludzi i kiedy zginęło. Rozmawiałem z tym księdzem po wojnie, pozostawał w tej samej parafii Łomna. Podobnie jak ów gajowy dziesiątki, a nawet setki tysięcy ludzi współpracowało czynnie z podziemiem.

 

 

 

Po wojnie Adam Herbański opiekował się izbą pamięci i cmentarzem w Palmirach. Mieszkający od lat w Palmirach seniorzy pamiętają go jak na rowerze przyjeżdżał do sklepu w Palmirach.

 

Powrót do Wspomnienia mieszkańców

Strona została stworzona przy wykorzystaniu kreatora stron www WebWave