Palmiry moje

Oczary kwitną przeważnie w lutym
01 listopada 2024

Czego można dowiedzieć się o kapłanach z parafii Łomna z prasy z początków XX wieku

Zbliża się jubileusz powstania parafii Łomna. W związku z tym chciałabym przybliżyć nieco sylwetki księży świadczących posługę w naszym kościele, na podstawie informacji, które znalazłam w prasie.

Ksiądz Antoni Zawado

Był stosunkowo krótko proboszczem w Łomnej, bo tylko w latach 1904-1910. Urodził się w 1869 roku i zanim trafił do naszej parafii był m.in. wikariuszem w Warszawie, Zgierzu oraz proboszczem w parafii Zyck około Gostynina.

Jego nazwisko pojawiło się w prasie w kwietniu 1906 roku i dotyczyło wydarzeń w  Lesznie. Na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku zarówno niektórzy księża katoliccy jak i wierni podjęli działania zmierzające do odnowy kościoła. Po Powstaniu Styczniowym i przeprowadzonej akcji uwłaszczeniowej parafie zachowały jedynie niewielkie kawałki ziemi. Księża stali się urzędnikami państwowymi, a ich pensje wypłacano ze specjalnego funduszu. W wyniku administracyjnych działań zaborców drastycznie obniżyły się dochody duchownych. Aby utrzymać siebie, wikarych oraz pokryć koszty funkcjonowania parafii proboszczowie często podnosili opłaty za posługi religijne. Uderzało to w szczególności w ubogą ludność wiejską. Ponadto wielu księży nie przykładało się do pracy duszpasterskiej i przekraczało normy moralne. Pojawił się wtedy ruch zwany mariawityzmem, którego początki dały objawienia rzymskokatolickiej zakonnicy Marii Franciszki Kozłowskiej. Mariawitów nazywano czasami z lekceważeniem mankietnikami, od noszenia habitów z mankietami.

W 1906 roku papież Pius X obłożył wspólnotę mariawicką ekskomuniką. Mariawici musieli opuścić kościoły rzymskokatolickie, które zajęli. Pierwsi duchowni mariawiccy rekrutowali się bowiem z duchowieństwa rzymskokatolickiego i w takich świątyniach szerzyli swój kult.

Wyznawców mariawitów było sporo w okolicach Błonia, Leszna i Zaborówka. Zajęli oni m.in. kościół w Lesznie. Napięcia między katolikami a mariawitami na tym terenie były duże i często dochodziło do starć. Jak wynika z informacji zamieszczonych w Gazecie Polskiej z dnia 24 kwietnia 1906 roku, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, tj. w dniu 22 kwietnia 1906 roku uroczystości w kościele w Zaborowie zgromadziły sporą rzeszę prawowitych katolików, z tym z dalszych okolic. Przybył na nie umyślnie gwardian Ojców Kapucynów, ksiądz Felicjan Sadowski, delegat Arcybiskupi, wyznaczony do odebrania kościoła w Lesznie. Był na nich także proboszcz parafii w Łomnej ksiądz Antoni Zawado. Jak podejrzewam w towarzystwie gromadki mieszkańców z naszych okolic. Po nabożeństwie w kościele w Zaborówku uformował się pochód, który ruszył w stronę kościoła w Lesznie. Na czele pochodu szedł m.in. ksiądz Felicjan Sadowski i proboszcz parafii Zaborówek ksiądz Piotr Mystkowski. Jak podano w Gazecie Polskiej, wywieszając białą flagę, mankietnicy zwabili katolików na ogrodzony plac stajni wyścigowej Bergsona. W stajniach nie było koni, a pełno uzbrojonych mankietników. Rozległy się strzały z wszelkiego rodzaju broni. Spłoszone konie banderii zaczęły unosić jeźdźców i powstał nieopisany popłoch. Chcąc ułatwić ucieczkę, ksiądz Zawado rozerwał część parkanu i tym samym umożliwił uczestnikom procesji ucieczkę w pole.

Według tej informacji prasowej, ze strony prawowitych katolików nie padł ani jeden strzał, nikt też nie miał żadnej broni, nawet pałki porzucono na wezwanie ojca Felicjana, w którego ugodziły dwa pierwsze strzały. Uciekających w pole uczestników procesji raniono sztyletami, pałkami, łamano ręce, wybijano zęby i kładziono trupem.

Pobitych, ciężko rannych czterech księży (jeden tylko ksiądz Zawado zdołał ujść cało) zawleczono do domu handlującego drzewem Głowackiego i tutaj nie wpuszczono nawet felczera, aby opatrzyć nieszczęśliwych. Podsunięto im natomiast napisany wcześniej cyrograf, rozpoczynający się od słów: „Przyznajemy, że na czele pijanej bandy, uzbrojonej w rewolwery, dubeltówki, noże, sztylety itp. przyszliśmy do Leszna zagarnąć kościół". Podobno dwie godziny opierali się księża podpisaniu tego hańbiącego na siebie wyroku. Kiedy jednak zagrożono im, że jeśli dłużej wahać się będą, to wymordują wszystkich ujętych ludzi, księża, nie z obawy o własne życie, lecz, nie chcąc dopuścić do rozlewu krwi niewinnej, ulegli wreszcie, zastrzegając się czynią to pod przymusem. Dopiero po podpisaniu cyrografu ustały nieco znęcania i rannych można było przewieźć do Zaborowa. W tej informacji prasowej brakuje dokładnych danych o ofiarach. Wiadomo jedynie, że jedna osoba zmarła, a oprócz księży mogło być około trzydziestu osób ciężko rannych.

Poniżej: fragment artykułu z Gazety Polskiej z dnia 24 kwietnia 1906 roku.

 

Nieco inaczej zostało przedstawione to wydarzenie w Wikipedii. Podano, że proboszcz parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Zaborowie ksiądz Piotr Mystkowski zorganizował liczącą kilka tysięcy ludzi zbrojną wyprawę do Leszna z krzyżem, chorągwiami, jazdą konną i bronią palną. Doszło do bitwy, w której zostało ciężko rannych około 80 osób. Po starciach z oddziałem wojska, mariawici musieli opuścić dotychczasowy kościół i postanowili założyć kaplicę na Grądach. Wspólnota mariawicka nadal działa w Lesznie. Posiada własny kościół i liczy około 250 wiernych.

Czym przysłużył się ksiądz Zawado w parafii Łomna, nic mi nie jest wiadomo.

Po probostwie w Łomnej ksiądz Zawado był m.in. przez wiele lat proboszczem w Kiernozi. W tamtejszym kościele znajduje się tablica upamiętniająca jego posługę duszpasterską na tym terenie.

 

Ksiądz Antoni Montak

Urodził się 6 czerwca 1882 roku. Ukończył Metropolitarne Seminarium Duchowne św. Jana Chrzciciela w Warszawie i w 1908 roku został wyświęcony na kapłana.

W czasie I wojny światowej pełnił posługę w warszawskich parafiach. Był m.in. wikariuszem w kościele św. Floriana na Pradze. W prasie można znaleźć informacje o tym, że w sierpniu 1914 roku błogosławił żołnierzy wyjeżdżających na front na dworcu petersburskim (obecnie wileńskim).

Poniżej: informacja z Gazety Porannej 2 grosze z sierpnia 1914 roku

W latach 1919-1921 ksiądz Montak był proboszczem parafii pod wezwaniem. Matki Bożej Szkaplerznej w Kazuniu Polskim. Zapewne równocześnie sprawował funkcję kapelana pomocniczego w Wojsku Polskim. W lipcu 1919 roku poświęcił na kościół katolicki cerkiew prawosławną znajdującą się w Kazuniu Polskim. Prawdopodobnie uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej.

Zdjęcie poniżej: cerkiew prawosławna w Kazuniu w czasach swojej świetności.

Z Kazunia księdza Antoniego Montaka przeniesiono do parafii w Łomnej. Był proboszczem naszej parafii w latach 1921-1923.

Następnie piastował funkcję proboszcza w parafii w Niegowie i był wikariuszem w parafii pw. Najświętszego Zbawiciela w Warszawie. Od 1 lipca 1928 roku był pierwszym administratorem parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Piastowie. Zadbał o dokończenie budowy tamtejszego kościoła. 

Zmarł 1 kwietnia 1935 roku i został pochowany na Cmentarzu Parafialnym w Warszawie-Ursusie.

 

Ksiądz Wacław Zuba

Urodzony w 1889 roku ksiądz Wacław Zuba został wyświęcony na kapłana w 1912 roku. Do Łomnej został przeniesiony w 1928 roku z probostwa Mąkolica. To za jego urzędowania odbudowano po zniszczeniach w czasie pierwszej wojny światowej kościół w Łomnej.

Jednak nie jego zasługi w restauracji kościoła były przedmiotem doniesień prasowych. Jego nazwisko wielokrotnie pojawiało się w prasie w związku z pozwem ozniesławienie, który wytoczył Tadeuszowi Wieniawie Długoszowskiemu.

W 1929 roku Tadeusz Wieniawa Długoszowski (daleki krewny słynnego Bolesława Wieniawy Długoszowskiego) opublikował w swoim piśmie Polska Wolność artykuł, w którym oskarża proboszcza Zubę, że wykorzystuje biednych łomińskich parafian. Niestety nie udało mi się odnaleźć tego artykułu. W połowie 1931 roku redaktor Wieniawa Długoszowski został skazany za zniesławienie księdza Zuby na 3 miesiące więzienia i 100 zł grzywny. Nie był to pierwszy wyrok dla Wieniawy Długoszowskiego za zniesławienie.

Poniżej: informacja z Kurjera Polskiego z dnia 2 czerwca 1931 roku.

W trakcie procesu redaktor Wieniawa Długoszowski znieważył adwokata księdza, za co został ukarany 1 miesiącem aresztu i 400 zł grzywny. Sprawa o zniesławienie księdza Zuby toczyła w jeszcze kilka lat. Ostatecznie utrzymano wyrok korzystny dla kapłana.

Prasa odnotowała także uroczystą mszę, jaką za czasów proboszcza Zuby odprawił w naszym kościele pochodzący z naszej parafii ojciec Bolesław Wartałowicz w dzień Przemienienia Pańskiego, czyli w dniu 6 sierpnia 1931 roku.

Zdjęcie poniżej: informacja z Gazety Świątecznej z 1931 roku nr 35.

Po sześcioletniej posłudze w Łomnej, w 1934 roku ksiądz Wacław Zuba został przeniesiony na proboszcza w Kocierzewie (niedaleko Łowicza). Był także proboszczem w Kołbieli (w latach 1952-1957). Zmarł w 1965 roku, a jego grób znajduje się na bródnowskim cmentarzu w sektorze, w którym w latach sześćdziesiątych XX wieku byli chowani kapłani.


Co prawda ojciec Bolesław nie działał w naszej parafii, ale pamięć o nim jest nadal żywa wśród niektórych mieszkańców naszej parafii.

Aleksander Wartołowicz

Ojciec Bolesław, to Aleksander Wartołowicz urodzony w Czosnowie i ochrzczony w kościele w Łomnej.

Był pierwszym polskim zakonnikiem Zgromadzenia Sercan. Służył w klasztorze w Montgeron we Francji (w latach 1931-1939). Przyjechał na wakacje do Polski w 1939 roku i z powodu wybuchu wojny nie mógł powrócić do Francji. Został aresztowany w 1942 roku w trakcie nielegalnego przekraczania granicy między Gubernią i Rzeszą. Prawdopodobnie był więźniem Fortu III w Pomiechówku. Został zamęczony w Nowym Dworze Mazowieckim w 1943 roku. Pochowano go na cmentarzu w Łomnej. W kruchcie łomieńskiego kościoła znajduje się tablica upamiętniająca jego męczeńską śmierć.

Powrót do podstrony Historia parafii

 

Strona została stworzona przy wykorzystaniu kreatora stron www WebWave