Palmiry moje

23 stycznia 2022

Ile zarabiali pracownicy w składach amunicji w Palmirach?

Wydarzenia z okresu budowy składów amunicji

Warunki pracy przy budowie schronów były trudne.  W 1927 roku robotnicy zastrajkowali, o czym można było przeczytać w Polaku - Katoliku z dnia 3-4 września 1927 roku.

Na skutek rażenia piorunem w trakcie burzy w lipcu 1928 roku zginęło pięciu pracowników budujących składy, a kilkunastu zostało rannych. Poniżej pierwsza z informacji o przebiegu wypadku.  Gazety poinformowały o śmierci pracowników następnego dnia.

Wynagrodzenia pracowników składów amunicji

Kierownictwo składów amunicji  otrzymywało sowite wynagrodzenia. Z dokumentów znajdujących się w Centralnym Archiwum Wojskowym wynika, że w 1936 roku wojskowi w randze majora lub kapitana zatrudnieni w Składnicy otrzymywali zasadnicze wynagrodzenie w wysokości 465 zł (kapitan) i 560 zł (major). Ponadto mieli dodatki służbowe w granicach od 100 do 200 zł. Dostawali też ekwiwalent pieniężny w wysokości 50 zł na ordynansa. Były też czasami wypłacane dodatki wyrównawcze. W rezultacie miesięcznie wojskowi ci zarabiali w granicach 650 – 840 zł.

Zwykli pracownicy tzw. schronów byli zatrudnieni na stałe, jak również byli pracownikami sezonowymi. Na etacie zatrudnieni byli na ogół nowi mieszkańcy Palmir. Dobrze zarabiali szoferzy, którzy otrzymywali w granicach 200-300 zł miesięcznie. Elitą wśród robotników byli także brygadziści. Dostawali od 1,10 do 1,40 zł za godzinę (czyli po przepracowaniu całego miesiąca około 230 zł). Jednakże nie pochodzili oni z Palmir. Szczęśliwcy spośród rdzennych mieszkańców  Palmir (była to niestety garstka) pracowali na ogół jako robotnicy i zarabiali od 50 do 90 groszy na godzinę. Zwykły robotnik mógł zatem zarobić około 100-180 zł miesięcznie. Jednakże część z nich było robotnikami sezonowymi i często pracowała tylko kilka dni w miesiącu. Z uwagi na niskie zarobki większość robotników nie płaciła podatku dochodowego. Poszczególne progi podatkowe dotyczyły miesięcznych uposażeń i wyglądały następująco:

  • 110-165 złotych – 5,5%,
  • 165-220 złotych – 7%,
  • 220-560 – 8%,
  • 560-2350 – 10%,
  • a ci zarabiający jeszcze więcej oddawali  fiskusowi 15% swoich wynagrodzeń.

 

Niezależnie od podatku dochodowego, na mocy dekretu prezydenta Ignacego Mościckiego, w listopadzie 1935 roku wprowadzono specjalny podatek od wynagrodzeń wypłacanych z funduszy publicznych. Z niego też zwolniono osoby najmniej zarabiające. Nisko opłacani robotnicy płacili za to na kasę chorych i fundusz bezrobocia. Były natomiast ulgi prorodzinne. Pracownik który miał na utrzymaniu więcej niż jedną osobę, mógł za każdego kolejnego członka rodziny obniżyć stopę podatkową o dwa progi. Dlatego też na wykazach płac pracowników zatrudnionych na schronach występuje kolumna dotycząca liczby osób w rodzinie.

Robotnicy dostawali cotygodniowe zaliczki na poczet miesięcznych wynagrodzeń, a niektórzy z nich brali pożyczki. Często się zdarzało, że robotnik pracujący na schronach, który przepracował cały miesiąc, otrzymywał tylko parę  złotych na zakończenie miesiąca.

Pracownik, który osiągał zarobek tygodniowy nieprzekraczający pełnego umówionego zarobku za trzy dni w tygodniu (w 1932 roku górna granica tego zarobku wyniosła 6 zł) miał prawo po okresie wyczekiwania do zasiłku z Funduszu Bezrobocia.

Osobną grupę zatrudnionych na schronach stanowili wartownicy cywilni. Byli oni zatrudnieni jako funkcjonariusze publiczni i wynagradzani na podstawie grup uposażenia. Byli oni zaszeregowani do X-XII grupy uposażenia, co oznacza, że zarabiali od 100 do 160 zł miesięcznie. Ponadto niektórzy z nich dostawali dodatek miesięczny wyrównawczy (od 5 do 40 zł).

Powstaje pytanie, jak miały się zarobki zwykłych pracowników składnicy na tle wynagrodzeń w Polsce? Można sądzić, że nie odbiegały od przeciętnych. Z danych z Małego Rocznika Statystycznego za 1939 rok wynika, iż przeciętne zarobki miesięczne w 1935 roku robotników objętych ubezpieczeniem emerytalnym w ZUS, wynosiły: dla mężczyzn 102,77 zł, a dla kobiet już tylko 53,32 zł (przy znacznie dłuższym czasie pracy).

Sytuacja zatrudnionych w składach amunicji była natomiast dużo lepsza niż robotników rolnych. Przeciętna stawka za dzień harówki w polu wynosiła marne 1,7 zł. Nawet przy pracy bez przerwy, sześć dni w tygodniu trudno było wyciągnąć miesięcznie 50 zł.

 

Źródło; GUS

 

Wszystko to działo się w czasach, gdy kilogram ziemniaków kosztował 3 grosze, kilogram chleba żytniego około 30 groszy (pieczywo pszenne było dwa razy droższe), litr mleka – 14 groszy, a za krowę trzeba było zapłacić około 146 złotych.

W pierwszych latach funkcjonowania składów amunicji warunki pracy były niesłychanie trudne. Składy ulokowano na podmokłym terenie. Brakowało koszar.  Tymi trudnymi warunkami pracy administracja schronów próbowała m.in. uzasadnić władzom wojskowym potrzebę dostarczenia umundurowania zatrudnionym w składach. Zdarzały się ponadto wypadki, takie jak zaczadzenie.  Poniżej wiadomość z Kurjera Porannego z dnia 22 lutego 1931 roku.

Poniżej zamieszczam ponadto ciekawostkę o wypadku na torach kolejowych prowadzących do składów zamieszczoną w Kurjerze Porannym w dniu 21 czerwca 1929 roku.

Artykuł zaktualizowano w dniu 20 stycznia 2024 roku.

Historia wsi w dokumentach

 

 

Strona została stworzona przy wykorzystaniu kreatora stron www WebWave