Palmiry moje

Oczary kwitną przeważnie w lutym
16 października 2022

Działalność konspiracyjna na terenie Palmir i Łomnej

Początki działalności AK

Już na przełomie 1939 i 1940 roku, myśl o konspiracji zaczęła się przeradzać w czyn. W dniu 13 listopada 1939 roku generał Sikorski powołał Związek Walki Zbrojnej (ZWZ). Rozkazem Sikorskiego z dnia 14 lutego 1942 roku został on przekształcony w Armię Krajową.

Niestety słyszałam bardzo niewiele na temat działalności konspiracyjnej w naszej wsi. Wszyscy z Palmir, którzy aktywnie uczestniczyli w konspiracji nie żyją – zdecydowana większość z nich poległa w walkach o lotnisko bielańskie w sierpniu 1944 roku. Dlatego też prezentowane poniżej informacje pochodzą głównie z opracowania Józefa Krzyczkowskiego Szymona pt. Konspiracja i powstanie w Kampinosie, ze wspomnień Jerzego Regulskiego ps. Grzmot zamieszczanych na stronie www.muzeumlomianki.pl oraz opracowania Jerzego Misiaka, długoletniego dyrektora Kampinoskiego Parku Narodowego pt. W gajówce patriotyzmu.

Już w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku Józef Krzyczkowski napisał, że trudno jest dzisiaj ustalić dokładnie kto kogo w naszych okolicach wciągnął do konspiracji gdyż wielu inicjatorów pracy podziemnej zginęło w walce. W znacznej większości nie byli to ani oficerowie, ani inteligenci, lecz szara brać chłopska i robotnicza. Jeżeli chodzi o stopnie to byli przede wszystkim podoficerowie rezerwy, częściowo podoficerowie zawodowi. W Palmirach, Łomnej i Cząstkowie rozpoczął pracę konspiracyjną zawodowy plutonowy pirotechnik Kazimierz Majewski ps. Łoś, kapral zawodowy Edward Dados ps. Skalp, plutonowy Tomasz Miazga ps. Młot z zawodu cieśla oraz Leonard Piasecki i Edmund Różycki, rolnicy.

W styczniu 1940 roku, w ramach ZWZ, powstała struktura VIII Rejonu, VII Obwodu Obroża – Łęgów – Palmiry – Młociny. Obejmowała ona zarówno obszary znajdujące się w Generalnej Guberni, jak i na terenie Rzeszy.

 

Początkowo konspiratorzy organizowali się w małych grupach najczęściej w piątkach z własnym dowódcą. Piątki zajmowały się przede wszystkim kolportażem konspiracyjnej prasy, rekrutacją nowych członków oraz niezwykle rzadko dywersjami oraz zamachami na konfidentów. Były bowiem zbyt małe, aby podejmować poważniejsze działania wojskowe. Dlatego konspiratorzy szybko zrozumieli konieczność nawiązania kontaktów z większymi organizacjami, które objęłyby zwierzchnictwem samorzutnie powstałe grupy. W połowie 1940 roku istniały już poważniejsze powiązania organizacyjne w ramach Związku Walki Zbrojnej. Pod koniec 1940 roku i na początku 1941 roku nastąpiły istotne zmiany organizacyjne. Piątki połączono w drużyny potem w plutony i kompanie.

W VIII Rejonie pierwsze dwie niewielkie kompanie i zalążek trzeciej powstały w połowie 1941 roku. Pierwszą kompanią dowodził porucznik Zygmunt Sokołowski ps. Zetes. Żołnierze z tej kompanii pochodzili z takich miejscowości jak: Wawrzyszew, Radiowo, Mościska, Wólka Węglowa, Laski, Izabelin Truskaw, Hornówek i Sieraków. Dowódcą drugiej kompanii był porucznik Józef Kapuściński ps. Rekin. Grupowała żołnierzy z Łomianek, Młocin, Placówki, Dąbrowy, Kępy Kiełpińskiej, Dziekanowa Polskiego, Sadowej i Janówka. Zaczątki trzeciej kompanii, stanowił pluton dowodzony przez plutonowego Tomasza Miazgę ps. Młot, który obejmował tereny znajdujące się w Rzeszy Niemieckiej w gminie Czosnów i obejmował wsie: Palmiry, Łomna, Cząstków Polski, Cząstków Niemiecki (obecnie Mazowiecki), Czosnów oraz Kaliszki.

Nie udało mi się zdobyć zdjęcia plutonowego Młota, który był najaktywniejszym konspiratorem w okolicach Palmir. Jego rodzina mieszkająca w Palmirach jedynie podejrzewa, że na jednym z posiadanych przez nią zdjęć znajduje się Tomasz Miazga. We wspomnieniach Szymona można znaleźć następującą charakterystykę Miazgi: Ciekawy był to człowiek. Niedużego wzrostu, zwarty w sobie, krzepki, ruchliwy, cokolwiek czynił, zawsze się spieszył. Z zawodu cieśla, w wojsku dosłużył się rangi plutonowego, w konspiracji sierżanta. Pracował przed wojną w ciesiołce na lotnisku Okęcie. Co dnia na rowerku szmat drogi przemierzał, by zarobić na chleb. Żył burzliwie, romantycznie. Przekonania polityczne miał podobno bardzo czerwone. Zakochała się w nim z wzajemnością pewna Żydówka. Uciekła od rodziny, skryli się we wsi Palmiry. Po długich poszukiwaniach rodzina odkryła, gdzie uciekinierzy przebywają. Usiłowano groźbą, pieniędzmi, obiecankami rozerwać tę miłość. Nie udało się. Zakochani postawili na swoim.

Ze swej strony mogę dodać, że Tomasz Miazga urodził się w Brzózie Królewskiej, czyli pochodził z Małopolski. Nie tylko pracował na Okęciu, ale także w składach amunicji w Palmirach – jego nazwisko znajduje się na liście płac robotników składów amunicji z 1936 roku. Jego żona miała na imię Karolina. Miazgowie nie mieli dzieci. Karolina zmarła w wieku 55 lat w Palmirach w 1960 roku.

Rozwój organizacji

We wrześniu 1941 roku dowództwo VIII Rejonu objął kapitan Józef Krzyczkowski ps. Szymon. W tym czasie stan oddziałów pierwszej linii wynosił 320 ludzi, Wojskowej Służby Ochrony Powstania (WSOP) 40 i Wojskowej Służby Kobiet (WSK) 12. Nie było to wiele, wobec zadań VIII Rejonu, a możliwości dalszego pozyskiwania przeszkolonych przed wojną żołnierzy i kadry zawodowej, praktycznie się wyczerpały. Postanowiono więc sięgnąć po młodzież, która zresztą od dawna rwała się do działań w konspiracji. Jak wspominał Szymon, w tej fazie rozwoju organizacji zabłysły nowe talenty organizacyjne. Jeżeli chodzi o mieszkańców Palmir to na specjalne wyróżnienie zasłużyli: Stefan Matuszewski ps. Chudziak, Jan Matuszewski ps. Kaktus, Jan Ofiara ps. Burza i Kazimierz Żarski ps. Wicher. Natomiast w Łomnej, aktywny w tym zakresie był Karol Maź ps. But. Chociaż w jego przypadku nie do końca jestem pewna czy rzeczywiście miał na imię Karol. Na marginesie metryki Marianny Irek, córki Marcina Irka z Łomnej, zapisano, że w dniu 6 września 1939 roku wyszła za mąż za Władysława Mazia, który urodził się w Starej Wsi w Podkarpackiem. Karola Mazia natomiast nie znalazłam w księgach metrykalnych województwa podkarpackiego. Brakuje też Mazia na stronie internetowej Powstańcze biogramy 1944, dlatego też trudno mi zweryfikować jego imię.

Działalność konspiracyjna na terenie Rzeszy była niezwykle ciężka z uwagi na dużą obecność niemieckich kolonistów i żołnierzy niemieckich ze służb granicznych, policji i żandarmerii. Obowiązywał zakaz wchodzenia do lasu. Był on surowo przestrzegany. Szymon napisał w swych wspomnieniach, że nie należało się spodziewać takich samych wyników pracy konspiracyjnej na terenie całego Rejonu. Na terenie Rzeszy nie udało się znaleźć dostatecznej liczby dowódców, którzy mogliby samodzielnie kierować pracą. Dlatego też po stronie Rzeszy tętno działań konspiracyjnych musiało bić słabiej, gdyż większe niebezpieczeństwo zmuszało do głębszego ukrywania się w podziemiu i zdwojonej ostrożności.

Poniżej: Niemieccy żołnierze przed pozostałościami po składach amunicji w Palmirach.

Należy jednocześnie zdawać sobie sprawę, że na naszym terenie niełatwo było agitować do AK, z uwagi na przedwojenne kontrasty społeczne. Trudno było zachęcić chłopów do udziału w konspiracji propagując jednocześnie ustrój kapitalistyczny w wyzwolonej Polsce. Dlatego w prasie konspiracyjnej w sprawach ustrojowych i społecznych wykręcano się ogólnikami. W efekcie takiego podejścia, w VIII Rejonie znajdowali się żołnierze o bardzo różnych poglądach politycznych. Zarówno bardzo czerwoni, mający w ostatnich latach konspiracji kontakty z PPR, jak i zwolennicy stosunków społecznych podobnych do przedwojennych.

Napływających spontanicznie młodych ochotników, należało szkolić, co w warunkach okupacji nie było sprawą łatwą. Dowódcy plutonów i drużyn, często we własnych domach czy stodołach, zapoznawali młodych żołnierzy z bronią, granatami, ćwiczyli musztrę i uczyli podstawowych zasad walki. W lasach i na odległych polach, przeważnie nocą, przeprowadzano ćwiczenia polowe – zaciąganie placówek, marsz ubezpieczeniowy, natarcie, obrona. Z czasem, ćwiczenia polowe przeprowadzano nawet całymi kompaniami. W końcu 1942 roku rozpoczęto szkolenia i ćwiczenia związane z zadaniami jakie VIII Rejon miał wykonać w momencie rozpoczęcia walk powstańczych. Do zadań tych należało zdobycie lotniska bielańskiego, opanowanie placówek niemieckich w terenie i zamknięcie szosy Warszawa - Modlin osłaniając Warszawę. Niestety nie spotkałam się ze wspomnieniami mieszkańców Palmir, ani ze wzmiankami w dostępnych opracowaniach, o tym, że na terenie Palmir odbywały się szkolenia AK-owców.

 

Jak zdobywano broń?

Problemem dla VIII Rejonu był brak broni. Według Krzyczkowskiego, w 1941 roku na 320 osób z pierwszej linii, około 180 było uzbrojonych w karabiny piechoty lub kawalerii, względnie w pistolety. Mówiono także o trzech ciężkich karabinach maszynowych w dobrym stanie. Dlatego też konspiratorzy poszukiwali broni, którą polscy żołnierze ukryli przed Niemcami w 1939 roku. Wiele sztuk broni żołnierze września 1939 roku zatopili w puszczańskich rowach. m.in. w kanale przebiegającym wzdłuż granicy między Rzeszą i Gubernią w okolicach Janówka. Pod pozorem czyszczenia rowu, na które otrzymano zezwolenie od niemieckich władz, konspiratorzy szukali w nim zatopionego uzbrojenia. Znalezioną broń robotnicy leśni wywozili furmankami wraz z zebranym chrustem. W ten sposób wydobyto 27 karabinów i sporo granatów. Jednocześnie za czyszczenie rowu pracownicy leśni otrzymali zapłatę. W swych wspomnieniach Szymon oraz Regulski opisują również jak to mieszkańcy Palmir, Tomasz Miazga wraz z Janem Ofiarą i Kazimierzem Żarskim, wydobyli z jeziora Dziekanowskiego kompletny karabin maszynowy. Przez kilka dni pływali po jeziorze łódką. Udając, że wędkują, jednocześnie penetrowali drągami dno jeziora. Po kilku dniach udało im się namierzyć żelazny przedmiot, który po wyciągnięciu na powierzchnię okazał się ciężkim karabinem maszynowym.

Na zdjęciu poniżej: Dwaj uczestnicy akcji wydobycia karabinu z jeziora Dziekanowskiego - pierwszy z lewej Kazimierz Żarski, pierwszy z prawej Jan Ofiara.

 

W kolejnych latach okupacji zdawano sobie sprawę, że znajdowana broń jest już niewiele warta – rdza poniszczyła lufy i zamki. Podejmowano zatem akcje, których celem było zdobycie broni na Niemcach. Jedną z takich akcji, którą przeprowadzili AK-owcy z Lasek, było odebranie broni żandarmom na drodze z Adamówka do Janówka. Były też próby kupna broni od Niemców. Niestety brakowało na to pieniędzy, gdyż góra AK niechętnie patrzyła na takie akcje. Należy podkreślić, że do sierpnia 1944 roku AK-owcy z VIII Rejonu nie otrzymali uzbrojenia od aliantów. W sierpniu i we wrześniu 1943 roku oddziały VIII Rejonu wielokrotnie wychodziły na zrzutowisko pomiędzy Truskawiem i Sierakowem. Niestety nie doczekali się upragnionych zrzutów.

Jedną z akcji mających na celu zdobycie materiałów wybuchowych był wypad na teren zburzonych składów amunicji w Palmirach. Jeden z gajowych powiadomił Krzyczkowskiego, że w jednym z magazynów znajduje się pod gruzami kilkaset kilogramów trotylu. Zadanie wydobycia trotylu było trudne, bo niedaleko znajdowała się wacha i w okolicy włóczyli się wachmani.

Konspiratorzy użyli więc fortelu. Nadleśnictwo Laski zawiadomiło Niemców, że z tego rejonu będzie się wywozić posusz. Gdy Niemcy wyrazili zgodę, wyznaczono dzień, w którym miało się przewieźć trotyl w bezpieczne miejsce. Było to 1 czerwca 1943 roku. W dniu 1 czerwca 1943 roku pojechała z Izabelina do Palmir furmanka. W pobliżu ukrytego trotylu AK-owcy zbierali susz. Gdy furmanka podjechała, szybko załadowano trotyl i powoli, bo z ciężarem, wóz odjechał w stronę Izabelina, gdzie przygotowano skrytkę. Zdawało się, że akcja zakończy się szczęśliwie. Przed wozem o dobre trzysta metrów jechał na rowerze kapral podchorąży Józef Niegodzisz ps. Józef II. Ubezpieczał on transport z przodu. Dojechali spokojnie aż do Izabelina. Teren VIII Rejonu już wtedy często nawiedzały patrole niemieckich żandarmów. Silny kilkunastoosobowy patrol zjawił się akurat gdy furmanka znalazła się w obrębie Izabelina. Gdy Józef II zobaczył żandarmów zeskoczył z roweru i skoczył w bok, w zagajnik. Nie uszło to uwadze Niemców, którzy za uciekającym mężczyzna oddali serię strzałów, która zaalarmowała woźnicę. Józef II został okrążony przez niemieckich żandarmów i w trakcie próby dostania się do kolejnego zagajnika dosięgła go seria z niemieckiego automatu, od której zginął. Po zrewidowaniu zabitego, odarciu go z odzieży i zmasakrowaniu jego zwłok, żandarmi zwołali okolicznych mieszkańców. Kazali im wrzucić zwłoki do wyschniętej studni i zasypać ją ziemią oraz kamieniami. W celu podniesienia morale wśród konspiratorów, Szymon zdecydował się na uroczysty pogrzeb Józefa II na cmentarzu w Laskach. Z uwagi na duże ryzyko kolejnej wpadki pogrzeb odbył się nocą. Za cenę życia Józefa II transport trotylu jednakże ocalał.

Na zdjęciach poniżej: Zdjęcie z lewej strony: Józef Niegodzisz ps. Józef II. Zdjęcie z prawej strony: łączniczka Ziuta nad grobem swego narzeczonego Józefa II.

 

 

Józef Niegodzisz, co prawda był mieszkańcem Dziekanowa Niemieckiego, ale jego ojciec Stanisław urodził się w Palmirach. Nie tylko Józef, ale również jego bracia, Stanisław ps. Giedrojć oraz Wacław ps. Sztylet aktywnie uczestniczyli w konspiracji. Niegodzisze byli jedyną polską rodziną mieszkającą w Dziekanowie Niemieckim. Ich dom został ustalony jako punkt narad, szkolenia, zbiórek i punkt rozdziału prasy konspiracyjnej. Wybór miejsca był niezwykle trafny ponieważ niemiecka wieś była mniej narażona na policyjną inwigilację a działające na terenie obecnego szpitala lotnicze warsztaty, powodowały ciągły ruch obcych ludzi na tym terenie co nie budziło większego zainteresowania. To właśnie w gospodarstwie Niegodziszów Miazga odbierał konspiracyjne gazetki.

Łączność i działalność informacyjna

Jak wiadomo Rejon VIII działał zarówno na terenie Guberni jak i w Rzeszy. Jego dowódca, Szymon mieszkał i pracował w Warszawie. Poważnym problemem było zapewnienie łączności pomiędzy oddziałami i przekazywanie rozkazów oraz meldunków. Nie działała komunikacja m.in. z Warszawy w stronę Modlina. Trzeba było chodzić piechtą, jeździć rowerami lub korzystać z uprzejmości chłopów jadących furmanką. Utrzymywaniem łączności pomiędzy oddziałami i kolportażem podziemnej prasy zajmowały się przede wszystkim kobiety.

Punkt kontaktowy po stronie Rzeszy mieścił się m.in. w Łomnej, w domu Marcina Irka (na rogu dzisiejszej ulicy Jana Kochanowskiego i Traktu Trębickich). Punkt ten udawał zakład krawiecki. We wspomnieniach o Bolesławie Kiełbasie można znaleźć informację, że łączniczką na terenie Puszczy Kampinoskiej była Kazimiera Irek ps. Jenny, Janek. Była ona córką Marcina Irka i późniejszą żoną Bolesława Kiełbasy. Natomiast Zenon Bartosiński wymienia w swym opracowaniu inną łączniczkę z naszego terenu – Irenę Królak ps. Wesoła (po mężu Dados). Była ona siostrą gajowego Jana Królaka.

Na zdjęciach poniżej. Zdjęcie z lewej strony: Edward Dados p. Skalp. Zdjęcie z prawej strony: Irena Królak ps. Wesoła (po mężu Dados).

Irena Królak (po mężu Dados)

Szymon opisuje, że prasę konspiracyjną z Łomianek do Czosnowa przewozili czasem spici żołnierze Grenzschutzu. Akcje takie organizował mieszkający w Łomnej sierżant Michał Cieślak. Pełnił on odpowiedzialną funkcję przerzutu konspiracyjnej prasy, ludzi i broni do okręgu Tucholi i był podporządkowany jakiejś wyższej komórce przerzutowej. Z rozkazu dowództwa AK był w zażyłych kontaktach z niemieckimi pogranicznikami. Pewnego dnia w 1942 roku pojechał z wachowcami do Łomianek ich wozem, ich końmi i z ich furmanem. Niemcy chcieli popić w Łomiankach, a Cieślak miał za zadanie odebrać pocztę i prasę. Wszyscy wypili ponad miarę (za trunki płacił Cieślak). W drodze powrotnej zatrzymali się u jakiegoś volksdeutscha, aby jeszcze wypić. Parobek gospodarza wyprzągł konia i koń dobrał się do miejsca, gdzie Cieślak ukrył prasę. Był wiatr, który porwał część druków i poniósł je w pole. Pijani Niemcy nie zorientowali się w sytuacji i resztę poczty udało się Cieślakowi ocalić.  

Do kontaktów pomiędzy oddziałami działającymi w Rzeszy i Guberni wykorzystywano także okazje związane z uczestniczeniem w nabożeństwach w kościele w Łomnej jej parafian mieszkających na terenie Guberni. Podobno wtedy żandarmi niemieccy byli mniej czujni.

Udział pracowników leśnych w działaniach konspiracyjnych AK

Ważną rolę w działalności konspiracyjnej na naszym terenie pełnili leśnicy. Zapewniali konspiracji łączność, wywiad oraz chronili lasy przed grabieżą i dewastacją przez okupanta. Leśniczym wolno było za przepustką przekraczać granicę Reichu. Ich znajomość Puszczy Kampinoskiej, przeszkolenie wojskowe, kondycja fizyczna, praca w małych grupach w odległym terenie, umundurowanie, wysoki stopień organizacji, przejęte zapasy broni po wrześniu 1939 roku czyniły z tej grupy zawodowej ważny element wojskowej konspiracji. Gajowymi byli mieszkańcy Palmir Henryk i Stanisław Rydlowie oraz Jan Królak. Gajówki na skraju lasu w Palmirach i na Młyńsku znajdowały się już na terenie Guberni. W czasie okupacji w lesie pracowali ponadto: Tomasz Miazga, Jan Ofiara, Stefan Matuszewski. Jak wspominał Szymon, leśnicy byli gotowi wykonać karnie każde zlecone im zadanie. Dowódca VIII Rejonu chciał kiedyś zobaczyć patrole niemieckie oraz samą wachę. Leśnicy, w tym gajowi Henryk Rydel i Jan Królak, podprowadzili go pod samą granicę i każdy z nich zdawał mu ze wszystkiego sprawę – niby kontrolerowi z ramienia wyższej władzy leśnej, Tak, była to kontrola, ale zupełnie inna niż sądzili niemieccy żandarmi.

Według Jerzego Misiaka, długoletniego Dyrektora Kampinoskiego Parku Narodowego, w 1943 roku leśnicy VIII Rejonu uczestniczyli w rozpracowaniu zdrajców.

Za działalność przeciwko okupantowi spotykały ich represje. Podejrzewanemu o pomoc partyzantom Henrykowi Rydlowi Niemcy zlikwidowali inwentarz żywy i martwy. Natomiast w aktach gajowego Jana Królaka zapisano, że w czasie okupacji represyjnie spalono w Palmirach gajówkę, którą zamieszkiwał. 

Gajowi z Puszczy mieli główny udział w oznaczeniu miejsc hitlerowskich zbrodni w lesie w Palmirach. W dniach egzekucji Niemcy zachowywali w rejonach straceń wszelkie środki ostrożności, aby nie przeniknął tam żaden niepowołany świadek. Patrolowali okolice polany, grupowali gdzie indziej lub nawet zwalniali z pracy robotników zatrudnianych przy rozbiórce bocznicy kolejowej. Pracownicy służby leśnej systematycznie podpatrywali Niemców i narażając życie, obserwowali przybycie na miejsce straceń niemal każdego transportu. W trakcie egzekucji świadkowie ukryci w lesie słyszeli jęki ofiar i odgłosy salw, niekiedy widzieli grupy skazańców prowadzonych z zawiązanymi oczami nad przygotowaną mogiłę. Zaś po egzekucji, zazwyczaj najbliższej nocy, gajowy Adam Herbański i inni pracownicy polskiej służby leśnej (Marian Gera, Felicjan Sroczyński, Jan Skibiński) usiłowali oznaczyć ściśle miejsce zbrodni. Gajowi nacinali w sposób sobie wiadomy pnie pobliskich drzew, wbijali w nie łuski karabinowe znalezione na miejscu kaźni, a niektóre miejsca po prostu zapamiętywali.

Informację o Adamie Herbańskim znajdziesz tutaj....

Na zdjęciach poniżej: Zdjęcie z lewej strony: Henryk Rydel ps. Tygrys. Zdjęcie z prawej strony: Adam Herbański.

Gajowy Adam Herbański

 

 

Represje ze strony okupanta

W pierwszych latach okupacji, konspirowanie uchodziło mieszkającym na terenie VIII Rejonu na sucho. Dopiero w 1942 roku zaczęto wyczuwać poważne niebezpieczeństwo. Coraz częściej zaczęli pojawiać się we wsiach niemieccy żandarmi. Spotykało się ich w różnych porach dnia i nocy, nie tylko we wsiach położonych wzdłuż szos , ale dość daleko w bok od tych arterii. Było rzeczą nieuniknioną, że rozwijająca się działalność konspiracyjna wywoła reakcję Niemców. Pierwsze większe aresztowania nastąpiły w końcu 1942 roku w Burakowie, spowodowane przez zdrajców i donosicieli. Ludzi zabierano z domów, przeważnie nocą. Byli bici i torturowani, wielu zamordowano. Dotkliwe represje dotknęły także mieszkańców Truskawia, Sierakowa, Lasek i Izabelina. Dzięki bohaterskiej postawie aresztowanych, którzy mimo tortur nikogo nie zdradzili oraz szybkiej likwidacji źródła donosów, nić donosicielska została przerwana i na jakiś czas wrócił spokój. Od marca 1943 roku do czerwca 1944 roku, pluton dywersji bojowej VIII Rejonu przeprowadził kilkanaście akcji bojowych, polegających na likwidacji i wymierzaniu kar zdrajcom i bandytom, niszczeniu akt w gminach dla utrudnienia Niemcom kontroli ewidencji ludności oraz niszczeniu mleczarni dostarczających mleko Niemcom.

Działalność innych organizacji konspiracyjnych

Czy na naszych terenach działały także inne organizacje? Niestety prawie nic na ten temat nie wiadomo. Krzyczkowski w swych wspomnieniach napisał. Obok ZWZ na naszym terenie działały także inne organizacje. Grupa PPR liczyła kilkunastu ludzi. O ich działaniach wojskowych nie mieliśmy wiadomości, poza jednym faktem uszkodzenia mostku kolejowego na bocznej linii kolejowej w Palmirach. Kiedyś tam letniej nocy 1942 roku ludność usłyszała wybuch, którym, jak za dnia stwierdzono, uszkodzono mostek. Sądziliśmy, że było to szkolne działanie jednostki wojskowej PPR.

Wiem, że w konspiracji działał Wacław Niegodzisz z Palmir, którego nie należy mylić z Wacławem Niegodziszem z Dziekanowa Niemieckiego. Według wspomnień jego córki, często nie nocował w domu. Po wojnie odnaleziono natomiast ukryty w jego gospodarstwie karabin. Już po śmierci, w 1972 roku został on odznaczony Medalem Zwycięstwa i Wolności 1945 r. Podobno w tym samym czasie taki sam medal otrzymał inny mieszkaniec Palmir – Tymiński. Niestety nie wiem do jakich organizacji zbrojnych oni przynależeli.

Stan bojowy Rejonu VIII AK tuż przed wybuchem powstania

Do końca lipca 1944 roku, dwa bataliony VIII Rejonu osiągnęły pełne stany pięciu kompanii pierwszej linii, dwóch plutonów Wojskowej Służby Ochrony Powstania oraz Wojskowej Służby Kobiet.

W I batalionie por. Janusza Langera "Janusza", 1 kompanią dowodził por. Zygmunt Sokołowski ps. Zetes, 3 kompanią kpt. Ignacy Jezierski ps. Karaś, a 5 kompanią por. Henryk Dobak ps. Olsza. W II batalionie kpt. Stanisława Nowosada ps. Dulka, 2 kompanią dowodził por. Zbigniew Luśniak ps. Gniew, 4 kompanią por. Bolesław Kiełbasa ps. Gniewosz.

Duże zasługi w tworzeniu trzeciej kompanii miał Tomasz Miazga. Jak wspominał Szymon, to jemu powinno dać się pierwszeństwo przy wyborze dowódcy kompanii, ale musiał liczyć się z głosem innych. Podobno chodziło o to, że Miazga nie był miejscowy. Co prawda miał stopień podoficerski, ale byli konkurenci, którzy mieli także taką samą szarżę i uważali, że mieli większy tytuł do dowodzenia kompanią. Zatem nie został powołany na dowódcę trzeciej kompanii, a tuż przed wybuchem powstania Tomasz Miazga był dowódcą 1 plutonu w 2 kompanii.

Mieszkańcy gminy Czosnów mogli się poszczycić trzecią i czwartą kompanią. Trzecia kompania, której dowódcą był Karaś, składała się z czterech plutonów:

  • 1 pluton – dowódca plutonowy Eugeniusz Przystawski, ps. Tulipan (chociaż na stronie Powstańcze biogramy 1944 podano ps. Stalkos), był mężem Kazimiery Jeziorkowskiej z Palmir;

  • 2 pluton – dowódca sierżant Bronisław Gromadka, ps. Wiatrak, urodził się w Palmirach;

  • 3 pluton – dowódca plutonowy Nikodem Kosiorek, ps. Kapron;

  • 4 pluton – dowódca chorąży Kazimierz Kozłowski, ps. Rybak (na stronie Powstańcze biogramy podano ps. Rybitwa).

 

I tak oto przyszedł dzień 1 sierpnia 1944 roku…….

 

Powrót do Wspomnienia mieszkańców

 

Strona została stworzona przy wykorzystaniu kreatora stron www WebWave