Palmiry moje
Zimą 1944/1945 roku Niemcy zajęli pozycje obronne na skraju Puszczy (tuż za górami) budując wiele okopów i ziemianek. Większość mieszkańców Palmir znajdowała się wtedy na tzw. ucieczce w miejscowościach leżących w Puszczy Kampinoskiej, takich jak Grochale czy Głusk. Palmiry wyzwolono w dniu 16 stycznia 1945 roku. Wycofując się z puszczy Niemcy pozostawili w ziemiankach część mniej cennych łupów wojennych, np. mebli. Znalazły się one potem w domach niektórych mieszkańców naszej wsi.
Latem 1945 roku wielu mieszkańców Palmir udało się na Ziemie Odzyskane. Niektórzy pojechali tam, aby przywieść z tych terenów konie lub potrzebne w gospodarstwie sprzęty, inni, aby się wzbogacić (na tzw. szaber). Byli też tacy, którzy liczyli na znalezienie na nich swego miejsca na ziemi, swojej ziemi obiecanej. Z myślą o osiedleniu się na Zachodzie wyjechali m.in.: rodzina Władysława Jeziorkowskiego (do Stargardu Szczecińskiego), Karolina Niegodzisz (do Szczecinka), Stefan Gizler z córkami (do Wałbrzycha). Z powodu trudnej sytuacji materialnej niektóre wdowy musiały oddać na pewien czas swe dzieci do domów dziecka. Jednocześnie, w wyniku zawirowań wojennych pojawiły się przelotem w Palmirach rodziny, których nazwisk nie pamiętają najstarsi mieszkańcy wsi. W książce adresowej wsi z końca lat czterdziestych dwudziestego wieku można znaleźć osoby o nazwisku Bajer, Pajdziński czy też Derwin. Tuż po wojnie ponadto, wielu młodych mieszkańców Palmir wstępowało w związki małżeńskie. Pod koniec 1945 roku Stanisława Irek wyszła za mąż za pochodzącego z Brwinowa Kazimierza Pietruszkę. W Palmirach pojawił się Józef Kołodziejski, który ożenił się z Marią Leszczyńską. Z prac przymusowych przywiozła sobie męża - Kazimierza Kamińskiego - Kazimiera Topolska. Helena Piesowicz wyszła za mąż za Jana Łyszczka (który wg książki meldunkowej przybył z Niemiec). Mieszkający w Palmirach dwaj bracia Szymańscy (Stanisław i Tadeusz) wzięli za żony dwie siostry Niegodziszówny z Cząstkowa (Stanisławę i Zofię). Owocem tych małżeństw były urodzone w latach czterdziestych palmirskie dzieci: Janusz (powszechnie nazywany Jóźkiem) Pietruszka, Witold (czyli Mietek) Kołodziejski, Halina Szymańska oraz Edwarda i Ryszard Kamińscy.
Na zdjęciu poniżej: Stanisława i Kazimierz Pietruszkowie z synem Józiem. Jako ciekawostkę podam, że Józio ma na sobie rajtuzki, które miały na dole gumkę, którą zakładało się na podeszwę bucika.
Jeszcze na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych część poszukiwaczy lepszego bytu na Ziemiach Odzyskanych powróciła na łono naszej wsi. Wróciła m.in. Krystyna Szadkowska, która na Zachodzie wyszła za mąż za Władysława Kubiznę i tam urodziła syna, rodzina Władysława Jeziorkowskiego oraz córki Józefa Łucarza. Niektórzy z nich z tych wypraw nie powrócili żywi – w niewyjaśnionych do końca okolicznościach zginął Stanisław Kwieciński pozostawiając w Palmirach żonę Bronisławę z czwórką dzieci. W parku Krzyki we Wrocławiu został zabity Paweł Łucarz. Z wyprawy po konie nie powrócił urodzony w Palmirach, a mieszkający w Łomnej Ludwik Ofiara.
Nowe możliwości zarobkowania
Tuż po wojnie wielu bezrolnych lub posiadających niewielkie skrawki ziemi mieszkańców naszej wsi podjęło pracę w Warszawie, głównie w przedsiębiorstwach budowlanych. W budowlance zaczepili się min.: Andrzej Nowakowski, Józef Nowakowski, Bronisław Orzechowski, Roman Świtalski. Natomiast Stanisław Gromadka pracował jako geodeta przy budowie dróg oraz innych obiektów infrastruktury, w tym kanału Wieprz-Krzna. W przedsiębiorstwie budowlanym wydawała herbatę wdowa po powstańcu Karolina Ofiara. Szczególnie młode pokolenie z naszej wsi podejmowało próby wyrwania się z gospodarstw i ułożenia sobie życia poza rolnictwem. Niektórzy z nich rozpoczęli naukę w szkołach daleko oddalonych od domu, i tak Roman Kwieciński i jego bliski krewny ze strony matki Zbigniew Kwieciński (zbieżność nazwisk przypadkowa) znaleźli się w szkole metalowej w Łodzi. Do Wrocławia na studia wyjechał Paweł Łucarz, który następnie ściągnął tam kilkoro ze swego licznego rodzeństwa. Tuż po zakończeniu wojny wielu młodych mężczyzn trafiło też do Ludowego Wojska Polskiego. Niektórzy z nich postanowiła zostać żołnierzami zawodowymi jak na przykład Tadeusz Łucarz. Natomiast Zygmunt Irek był tak przywiązany do swojej wsi, że odrzucił propozycję dowódcy, aby po odbyciu zasadniczej służby pójść do podchorążówki.
Na zdjęciach poniżej: Zygmunt (z lewej) i Józef Irkowie w wojsku (1945 lub 1946 rok) oraz Klemens Gromadka (ich kolega), który także tuż po zakończeniu wojny trafił do wojska.
Zdarzało się, że niektórzy rodzice byli przeciwni wyjazdowym planom dzieci. Jako przykład podam historię mojej ciotki. Tuż po wojnie zajmowała się wyrobem swetrów na drutach. Sama dziergała tylko przody z kwiatowymi wzorami, natomiast wykonanie jednolitych rękawów i pleców zlecała innym kobietom ze wsi. Mimo, że była już po dwudziestce chciała uczyć się. Niestety jej marzenia nie znalazły aprobaty u rodziców. Matka znalazła dla niej kandydata na męża, którego rodzina miała spory kawałek ziemi. Planom ciotki kategorycznie sprzeciwiał się jej ojciec. Ciotce udało się jednakże przeciągnąć na swoją stronę matkę i pod pozorem wyjazdu furmanką do Warszawy z mlekiem i jego wyrobami, w tajemnicy wyjechała do szkoły pedagogicznej do Białegostoku. Wiele lat później była pierwszą osobą z Palmir, która obroniła pracę doktorską.
W momencie wyzwolenia sytuacja materialna mieszkańców Palmir była niezwykle ciężka. Już we wrześniu 1939 roku niektórzy gospodarze stracili domy (np. bracia Niegodzisze) oraz dobytek ruchomy w postaci mebli i pościeli. Okupacja to okres olbrzymich kontyngentów nałożonych na chłopów, prowadzących do niedożywienia ludności i degradacji gospodarstw. Tak więc wiosną 1945 roku chłopi odczuwali dotkliwy brak inwentarza żywego, tj. koni, krów, trzody chlewnej czy też drobiu. Nie mieli też niezbędnego materiału, aby obsiać i obsadzić wiosną swoje pola.
Pierwsze lata po wojnie to okres dokuczliwych niedoborów. Już w 1944 roku na wyzwolonych przez Armię Czerwoną terenach wprowadzono wojenne świadczenia rzeczowe rolnictwa. Były one podstawą zaopatrzenia kartkowego ludności i wyżywienia wojska. W związku ze zbliżającymi się wyborami zlikwidowano je w czerwcu 1946 roku. Następnie w 1947 roku wprowadzono podatek gruntowy w naturze, który w 1950 roku zastąpiono powszechnym planowym skupem zboża.
Z dokumentów znajdujących się w Archiwum Państwowym w Warszawie wynika, że na odbywających się co tydzień posiedzeniach Gromadzkiej Rady Narodowej w Cząstkowie głównym ich tematem były sprawy związane z wypełnianiem obowiązków wobec państwa oraz omawianie stanu prac polowych w poszczególnych gromadach (czyli wsiach). Uczestniczyli w nich sołtysi z poszczególnych wsi. Po tragicznie zmarłym w marcu 1945 roku Jakubie Leszczyńskim, sołtysem w Palmirach prawdopodobnie na krótko został Kazimierz Żarski. Z wykazów sołtysów znajdujących się w dokumentach Gromadzkiej Rady Narodowej w Cząstkowie wynika, że w 1946 roku funkcję tę sprawował Karol Sopiński. Z uwagi na panujący na wsi analfabetyzm, to do sołtysa zwracali się gospodarze z prośbą o napisanie próśb do urzędów. Na ogół za tę przysługę odwdzięczali się drobną kwotą. Zachowane dokumenty świadczą, że także sołtysi mieli duże problemy z ortografią oraz formułowaniem zdań.
Druga połowa lat czterdziestych to okres gdy rozpoczęły się we wsi pierwsze, bardzo skromne inwestycje. Na pierwszy ogień poszła budowa obórek, piwnic czy też stodół. Na miejscu byłych magazynów amunicji znajdowało się wiele gruzu. W dobie braku materiałów i ogólnie panującej biedy, był to niezwykle cenny budulec. Gospodarze z okolicznych wsi wydobywali je, a następnie wykorzystywali przy budowie fundamentów swoich domów i budynków gospodarskich.
Tuż po drugiej wojnie światowej, pracownicy przedsiębiorstw i urzędów oraz ich rodziny mogli liczyć na podstawowe produkty otrzymywane dzięki systemowi kartkowemu. Szacuje się, że kartki otrzymywało około 41% społeczeństwa. Oczywiście rolnicy musieli o swoje wyżywienie musieli zadbać sami. Podstawą wyżywienia mieszkańców wsi były kartofle, mleko oraz mąka (często żytnia), którą mielono w miejscowych młynach (młyn funkcjonował na naszym terenie w Cząstkowie).
Za sprawy zaopatrzenia ludności odpowiadało Ministerstwo Aprowizacji i Handlu. W latach 1944 i 1945 na kartki sprzedawano większość podstawowych artykułów spożywczych, a także sól, zapałki i naftę. Według kryterium przydatności danych osób w gospodarce narodowej oraz względów społecznych, wprowadzono pięć kategorii kart zaopatrzeniowych. Natomiast członkowie ich rodzin otrzymywali tzw. kartki rodzinne.
Reglamentacja idealnie wyglądała tylko na papierze. Codzienna rzeczywistość była dużo bardziej skomplikowana. W gazetach, np. w Życiu Warszawy, pełno było wiadomości o opóźnieniach w dostawie reglamentowanych towarów i o zamianie niektórych z nich innymi, mało wartościowymi. Podawano też informacje o kradzieży towarów oraz podwójnym wydawaniu kartek. Osoby robiące przekręty, które zostały złapane na gorącym uczynku, surowo karano. Pojawiali się także oszuści, którzy wykorzystywali dokuczliwy brak żywności. Zdarzały się przypadki, że na bazarach sprzedawano jako cielęcinę mięso psów. Słyszałam, że tym procederem trudnili się dwaj młodzi mieszkańcy Palmir. Życie Warszawy m.in. donosiło, że złapano oszusta, który jako tytoń sprzedawał spreparowane liście klonu.
Jedną z przyczyn kłopotów w systemie reglamentacji był niewątpliwie fakt, że chłopi nie wykonywali nałożonych na nich obowiązków w zakresie dostaw. Jak już wspomniałam, tuż po wyzwoleniu rolnicy nie mieli dość materiału siewnego, siły pociągowej oraz sprzętów rolniczych, aby obsiać pola. Plony były niskie, a przecież musieli jeszcze wyżywić swoje rodziny! Moja mama Halina Irek wspominała, że Zofia Nowakowska (żona Andrzeja) często mówiła Wełna nie wełna, byleby kicha była pełna. Prawdopodobnie była to parafraza przysłowia Niech to będzie kłak, czy wełna – byle była kiszka pełna.
Szczególnie trudna była sytuacja aprowizacyjna na przednówku 1946 roku. Rząd wprowadził szereg zakazów i ograniczeń, takich jak: wprowadzenie dni bezmięsnych (we wtorek, środę i czwartek) w przedsiębiorstwach przemysłu gastronomicznego oraz ograniczenie handlu wyrobami mięsnymi, zakaz wyrobu luksusowych wędlin, ograniczenia w spożyciu ciastek, zmniejszenie przydziałów na kartki oraz ograniczenie jadłospisów w restauracjach do czterech dań. Znaczne niedobory żywności występowały także w 1947 roku.
Na zdjęciu poniżej: jedno z rozporządzeń wydane przez Ministra Aprowizacji i Handlu.
Brakowało także odzieży. Kwitł handel ciuchami na bazarach. Pochodziły one z getta, walizek odkopanych w piwnicach miast, Ziem Odzyskanych oraz z darów.
Warto wspomnieć, że walkę trudną sytuacją gospodarczą w Polsce wsparły dary, głównie z UNRY, zwanej ciocią Unrą. Przesyłano lekarstwa i wyposażenie szpitali. Ogromne dostawy maszyn rolniczych, nasion, nawozów sztucznych, żywych krów i koni wspomagały rolnictwo. Do polskich fabryk docierały też maszyny i części zamienne. Wspierano transport, dostarczając wojskowe ciężarówki, lokomotywy, a nawet piętrowe brytyjskie autobusy. Ich pojawianie się na warszawskich ulicach stanowiło wówczas niemałą sensację. Jednak Polacy najbardziej zapamiętali UNRRA z paczek żywnościowych oraz ubrań. Niestety nie wiem, czy mieszkańcy Palmir zostali wsparci tą pomocą.
Katalog reglamentowanych towarów zmieniał się razem z sytuacją polityczną, geopolityczną i ekonomiczną. Z czasem z listy dóbr reglamentowanych skreślano kolejne pozycje. Ostatecznie system reglamentacji w handlu detalicznym w Polsce przestał obowiązywać od 1 stycznia 1949 roku.
Dnia 28 lutego 1945 roku na polskich ziemiach anektowanych przez Trzecią Rzeszę marka niemiecka przestała być środkiem płatniczym. Wymieniano ją według relacji 2 marki na 1 złotego do maksymalnej wysokości 500 marek. Prawo to przysługiwało tylko osobom, które ukończyły 18 lat życia. Nie mieli do wymiany pieniędzy Volksdeutsche, obywatele Rzeszy, oraz zdrajcy Narodu Polskiego. Mimo ogólnego ubóstwa, były osoby na naszym terenie, które potraciły na tej wymianie znaczne kwoty. W mojej rodzinie krążyła opowieść o gospodarzu, który w koszu wyniósł wycofane banknoty, których nie nie udało mu się wymienić, i palił je na polu.
Niedożywienie, brak środków czystości i ciężka praca spowodowały, że po wojnie wzrosła liczba osób zagrożonych gruźlicą. Co prawda problem ten dotyczył przede wszystkim dużych skupisk ludności, ale i na wsiach zdarzały się przypadki zachorowań na tę niebezpieczną chorobę. Istniało duże zagrożenie innymi chorobami takimi jak tyfus, ospa, dur brzuszny oraz czerwonka. W kwietniu 1946 roku wprowadzono przymusowe szczepienia na tyfus i ospę. Powszechny był też świerzb. Po mazowieckich wsiach krążył autobus, którego zadaniem była walka ze świerzbem. Obok środków na na tę dolegliwość, jego obsługa dysponowała także mydłem.
Słyszałam, że przez pewien czas po wojnie w domu Marianny Gromadki funkcjonował punkt lekarski. Ostatnio znalazłam informację w Gazecie Ludowej z dnia 15 maja 1948 roku o powstaniu w Palmirach ośrodka opieki nad dzieckiem zorganizowanego przez Chłopskie Towarzystwo Przyjaciół Dzieci.
Wśród pamiątek po Stanisławie Wasilewskiej z domu Gromadka zachowały się m.in. dwa poniższe zdjęcia. Na pierwszym z nich widać dom Marianny Gromadki (który znajdował się na dzisiejszej ulicy Grupy Kampinos). Niestety nie wiadomo dokładnie kiedy zostało ono wykonane i kto na nim się znajduje. Być może przedstawia ono akcję szczepienia lub badania dzieci?
Drugie zdjęcie również zostało wykonane w Palmirach w okolicach tzw. rogu, czyli u zbiegu dzisiejszej ulicy Kusocińskiego i Grupy Kampinos. Osoby, które ukończyły sześćdziesiąt lat i żyją w Palmirach od urodzenia pamiętają dom Sopińskich, który miał nietypowy dach. Miał on półkolisty kształt i był wykonany z falistej blachy, pochodzącej podobno ze składów amunicji (być może była to część jakiegoś zbiornika). Fragment tego dachu znajduje się w lewym górnym rogu zdjęcia. Na zdjęciu znajduje się Maria Irek (po mężu Orędecka), która pomagała lekarzowi w punkcie lekarskim, zlokalizowanym w domu Gromadków. Dzieci prawdopodobnie przyjechały do Palmir z innych wsi.
Tuż po zakończeniu wojny, przez kilka miesięcy w tzw. budynku Feliks Piesewicz prowadził nauczanie dla dzieci. Sprawdzał ich wiedzę i jeżeli uznał, że posiadają odpowiedni jej zasób po kilku dniach lub tygodniach promował je do kolejnej klasy. W pierwszych latach po wojnie zachowano przedwojenny schemat szkolnictwa, tj. siedmioletnie szkoły powszechne, szkoły średnie ogólnokształcące dwustopniowe (czteroletnie gimnazjum i dwuletnie liceum). Niemal do końca lat pięćdziesiątych dzieci z Palmir chodziły do szkoły podstawowej na Kaliszki. W Kaliszkach funkcjonowało też gimnazjum. Naukę w nim podjęła m.in. Halinka Niegodzisz (zrezygnowała po pierwszym roku) oraz Janka Kwiecińska.
Na zdjęciu poniżej poznaję tylko Halinkę Niegodziszównę (po mężu Irkową). Jej lekko przekrzywiona głowa znajduje się z tyłu, z lewej strony dziewczyny z jasnej sukience.
Wśród mieszkańców wsi, szczególnie tych urodzonych na początku dwudziestego wieku, przeważali analfabeci i półanalfabeci. Pierwsze próby likwidacji analfabetyzmu podjęto już w 1945 roku, ale dopiero ustawa z 7 kwietnia 1949 roku wprowadziła obowiązek bezpłatnej nauki dla analfabetów i półanalfabetów w wieku od 14 do 50 lat. W Palmirach zajęcia dla analfabetów odbywały się w domu Karola Zonnenberga (obecnie dom Janiszewskich). Zajęcia prowadził mieszkaniec naszej wsi Józef Łucarz, a uczestniczyło w nich około 10 osób. Był on jednocześnie buchalterem w majątku Łomna, który zaraz po wojnie należał do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Z przejętych w wyniku reformy rolnej z 1944 roku majątków, pierwsze PGR-y powstały dopiero w 1949 roku.
Ekshumacje w Palmirach rozpoczęły się już w dniu 25 marca 1945 roku. Sylwetkę gajowego Herbańskiego, który m.in. miał udział w dokumentowaniu miejsc kaźni Polaków, przedstawiłam tutaj. Prace ekshumacyjne trwały prawie półtora roku. Pomagali w nich m.in. uczniowie ze szkoły w Kaliszkach, o czym wspominała Danuta Koral, wieloletnia nauczycielka tej szkoły. Ekshumacje zakończyły się w czerwcu 1946 roku.
Na zdjęciu poniżej: Prace ekshumacyjne na palmirskiej polanie śmierci.
Na zdjęciu poniżej: Zwłoki Mieczysława Niedziałkowskiego ekshumowane w Palmirach. (kwiecień 1946 roku).
Pogrzeb Mieczysława Niedziałkowskiego odbył się w palmirskim lesie w maju 1946 roku. Szczególnie uroczysty charakter miały uroczystości pogrzebowe Macieja Rataja w dniu 23 czerwca 1946 roku. Uczestniczyło w nich około 40 tys. osób. Jak widać na poniższym zdjęciu na tzw. rogu w Palmirach (czyli na dzisiejszej ulicy Kusocińskiego, w miejscu gdzie dochodzi do niej ulica Grupy Kampinos) przygotowano bramę. Na zdjęciu widać po lewej stronie dom Józefa Irka, a po prawej w głębi dom Stanisława Nowakowskiego.
Na zdjęciu poniżej: Jadący na uroczysty pogrzeb Macieja Rataja (może pracownicy gospodarstwa z Łomnej?). Zdjęcie wykonane na skrzyżowaniu dzisiejszej S7 z drogą prowadzącą do Palmir.
Poniżej zamieszczam link do relacji z tej uroczystości z Polskiej Kroniki Filmowej.
https://www.youtube.com/watch?v=BBFnfXjtYGc
Latem 1947 roku (a być może i w innych latach) mieszkańcy Warszawy mieli możliwość odwiedzenia grobów swoich bliskich w Palmirach dzięki kursowaniu specjalnej linii autobusowej.
Poniżej informacja z Gazety Ludowej z dnia 3 lipca 1947 roku.
W wielu miejscach w okolicy Palmir znajdowały się niewybuchy oraz porozrzucane pociski artyleryjskie. Jedną z ofiar niewybuchów był palmirski sołtys z czasów okupacji, Jakub Leszczyński. W czasie ataku na lotnisko Młocińskie zginął jego jedyny syn Henryk. Nie mógł wysiedzieć w domu, gdyż jego żona Zofia obwiniała go za śmierć syna. Uważała, że za namową ojca Henryk poszedł do Powstania. Wracając wozem z Pieńkowa w marcu 1945 roku, najechał na pocisk, który wybuchł. Ciężko ranny Leszczyński po kilku godzinach zmarł. Od wybuchu niewypału, zginął 12. letni Zygmunt Burczyński. Był jedynym dzieckiem Leokadii Burczyńskiej (córki Stanisława i Marianny Gromadków z Palmir). Były jeszcze inne ofiary niewybuchów.
Poniżej wiadomość z Życia Warszawy z dnia 8 października 1947 roku.
W dniu 9 października 1947 roku rozpoczęło się natomiast niszczenie niewybuchów na terenie Puszczy Kampinoskiej. Zwieziono je z Warszawy.
Na zdjęciu poniżej. Pierwszy dzień niszczenia niewybuchów i niewypałów zwiezionych do lasu palmirowskiego (tak podpisywano zdjęcia przedstawiające ten fakt) przez żołnierzy z 2 Pułku Saperów, pracujących przy odminowywaniu Warszawy.
Po wojnie, mimo biedy, ciężkiej pracy oraz licznych nakazów nowej władzy, zapanował na wsi radosny nastrój. Na polu Sopińskich (czyli mniej więcej tam gdzie znajduje się bliźniak Żarłaków i Mierzejewskich) znajdowały się dechy, na których odbywały się potańcówki. Dziewczyny starały się ładnie ubierać. Pod tym względem prym wiodły podobno Nowakowszczanki. Marianna Nowakowska (późniejsza Derkacz) była krawcową. Niestety brak pieniędzy i kłopoty aprowizacyjne powodowały, że o odzież było trudno. Moja mama, Halina Irek mówiła, że na tańce na dechy chodziła w białych tenisówkach. Czyściła je pastą do zębów, a były tak zniszczone, że miały dziury w podeszwach i palcami nóg szorowała po dechach.
Jedną z ważnych umiejętności jest budowanie relacji międzyludzkich i moim zdaniem po wojnie mieszkańcy naszej wsi posiadali tę zdolność. Świadczy o tym poniższe zdjęcie. Mam duże wątpliwości czy obecnie udałoby zebrać młodych do zrobienia takiego zdjęcia. No cóż nie było wtedy telewizji i Internetu!
Na zdjęciu poniżej: 1. Matuszewska Janina, 2. Irek Józef?, 3. Gilewska Irena, 4. Kwiecińska Łucja, 5. Świtalska Maria (Lilka), 6. Kamiński Ryszard (kuzyn Reginki Niegodzisz), 7. Gromadka Klemens, 8. Nowakowska Jadwiga, 9. Tymińska Helena, 10. Leszczyńska Barbara, 11. Bartosińska Wacława, 12. Nowakowski Zygmunt, 13. Kwiecińska Janina, 14. Kwieciński Roman, 15. Matuszewska Krystyna, 16. Adaszewski Jan (utopił się w leju po bombie na działce Englera), 17. Niegodzisz Alicja (Halina), 18. Irek Zygmunt, 19. Leszczyńska Kazimiera, 20 Kwieciński Józef, 21. Kwiecińska Marta.
Poniżej zamieściłam kilka zdjęć mieszkańców naszej wsi z powojennego okresu.
Na zdjęciu poniżej od lewej: Józef Kwieciński, Józef Adaszewski, Maria Irek, Józef Irek, Zygmunt Nowakowski oraz Zdzisław Franiewski. Z tyłu dom Celeja (aktualnie mniej więcej w tym miejscu stoi budynek gospodarczy Derkaczów).
Na poniższym zdjęciu od lewej: Staszek Orędecki, Marycha i Zygmunt Irek oraz Krystyna Leszczyńska. W tle dom Irków.
Na zdjęciach poniżej: Kazimiera Leszczyńska (po mężu Krzemińska) oraz jej koleżanka Reginka Niegodzisz (po mężu Adaszewska).
Na zdjęciu poniżej: Józefa Nowakowska.
Strona została stworzona przy wykorzystaniu kreatora stron www WebWave